Beräuner 2012: “ale oni fajnie śpiewają”

von Irenka

Wir wissen nicht, wie es bei den deutschen Pfadfindern ist, aber die polnischen Pfadfinder machen sehr gerne Anekdoten über sich selber. Vor allem darüber, daß wir alles, was es in der Nähe gibt, essen könnten. Das wunderbar leckere Essen auf der Burg war die erste nette Überraschung!

Am ersten Abend (wir sind zum Beräunertreffen-Festival schon Mittwoch, also ein paar Tage früher gekommen) haben wir zusammen mit den Zivis am Feuer gesungen. Zum Teufel, die können so schön singen!

Der erste volle Tag des Aufenthalts begann mit der Gymnastik um 7.00 Uhr (wie die nächsten Tage auch), die auch Fritz (einer von den Zivis) freiwillig mit uns gemacht hat. Das war der Beginn des Aufenthalts – und dann? Es ist immer was Interessantes passiert! Wir hatten eine Burg- und Archivführung, Filmworkshops (Ergebnisse unseres deutsch-polnischen Filmes sieht man gleich auf der Seite der Jugendbildungsstätte Ludwigstein), Singerunden, Hajks, Fahrradausflüge, Workshops im Tropengewächshaus in Witzenhausen und vieles mehr. Und vor allem – das Wichtigste natürlich – das Festival! Es hat uns aber ein bißchen überrascht, daß so wenige Leute am Wettstreit teilgenommen und gesungen haben, obwohl so viele gekommen sind. In Polen kommt man zum Pfadfinderfestival, um zu singen – ob man das kann oder nicht, ist eine andere Frage. Auch das Publikum hat uns überrascht. Bei uns auf Scoutfestivals klatscht und tanzt man, bewegt sich im Rhythmus. Oft singt man mit der Gruppe oder macht eine mexikanische Welle, genauso wie es Basia und Jagoda gemacht haben, als wir auf der Bühne waren, um uns zu ermutigen.

Vielleicht sind es die kulturellen Unterschiede oder die Radioaufnahme, die gemacht wurde, warum das Publikum so still und leise war. Es hat uns aber auch so viel Spaß gemacht! Wir freuen uns auch, daß Imke und Kai in der Einzelsängerkategorie gewonnen haben – sie waren definitiv die besten!

Es hat uns natürlich auch gefallen, daß wir gewonnen haben. Ob wir es verdient haben oder nicht, ist schwer zu bewerten, weil das Niveau ziemlich ausgeglichen und hoch war. Auf jeden Fall hatten wir viel, viel Spaß und werden den Gewinn jetzt als eine Ausrede benutzen, um die Burg Ludwigstein im nächsten Jahr wieder zu besuchen. :P

Vielleicht noch ein paar Worte über die Menschen. Wir waren überrascht, daß so viele Deutsche Polnisch sprechen. Das war wirklich fantastisch! Ganz viele Leute sind einfach zu uns gekommen, um einfach mit uns zu sprechen und zu sagen, daß sie sich sehr freuen, daß wir gekommen sind! Mit denen haben wir über die Pfadfinderbewegung in Deutschland und Polen geredet und abends (hmm… bis 5 Uhr morgens) zusammen gesungen und gespielt. Und diese Nachtgespräche, das Singen und die Spiele haben uns (vielleicht nach dem Essen) am besten gefallen.

Also fassen wir kurz zusammen: wir hatten eine tolle Zeit! Wir sahen, daß sich die deutsche und polnische Pfadfinderbewegung gleichen, daß uns ähnliche Sachen berühren. Wir haben auch einen wichtigen Unterschied bemerkt. Nämlich, daß die polnischen Pfadfinder ursprünglich aus einer paramilitärischen Jugendbewegung kommen, während die deutschen Pfadfinder und Wandervögel eher pazifistische Wurzeln haben. Trotz des anderen historischen Ursprungs, der kulturellen oder sprachlichen Unterschiede sind wir alle gleich – jung und lieben das Abenteuer. Die Zeit auf der Burg war ein unvergeßliches Abenteuer, und wir bedanken uns bei allen, die mit uns diese Zeit verbracht haben und laden Euch hiermit herzlich nach Polen ein!

Nie wiem jak jest u niemieckich skautów, ale polscy harcerze sami o sobie maja mnóstwo anegdot/stereotypów m.in. o tym, że są w stanie zjeść praktycznie wszystko. I tu zamek zaskoczył nas pozytywnie po raz pierwszy – jedzenie było PYSZNE :D

Pierwszy wieczór spędziliśmy bardzo miło z Zivis przy ognisku w jadalni – kurcze, ale oni fajnie śpiewają :D

Pierwszy pełny dzień pobytu zaczęliśmy rozgrzewką o godzinie 7 rano (i tak już co dzień), w której towarzyszył nam Fritz – jeden z Zivis (że też mu się chciało :P ). Taki był początek pobytu – a później? Masa zajęć – cały czas coś się działo: zwiedzanie zamku, warsztaty filmowe, śpiewanie przy ognisku, wycieczka do Witenhausen, wyprawa na drugi zamek, zwiedzanie Muzeum Granicy, koncert (większość z nas była w stanie dogadać się tylko po

angielsku – naprawdę najlepiej bawiliśmy się przy piosence o paleniu? :D ), no i najważniejsze – festiwal. Trochę nas zaskoczyło, że tak mało osób brało udział – przecież tylu skautów przyjechało…

No i to, że publiczność się nie bawiła podczas występów – w Polsce na festiwalach harcerskich wszyscy klaszczą w rytm, często śpiewają razem z występującym, robią meksykańską falę czy tańczą tak jak zrobiły to Basia i Jagoda podczas naszego występu. W każdym razie jest wesoło, nie poważnie. To że tu było inaczej może po części wynika z różnic kulturowych.

Bardzo się cieszę, że w kategorii solistów wygrali Imke i Kai – byli zdecydowanie najlepsi.

Nasza wygrana też oczywiście mnie cieszy – a czy jest zasłużona nie mam pojęcia, ciężko ocenia się samego siebie, zwłaszcza, że poziom był dość wyrównany.

W każdym razie przyjechaliśmy się dobrze bawić i tak też było, a to że wygraliśmy daje nam tylko pretekst, aby odwiedzić was ponownie w przyszłym roku :P

Może teraz jeszcze kilka słów o ludziach – zaskoczyło nas jak wiele osób mówiło po polsku; to było naprawdę fantastyczne!

No i to, że skauci do nas podchodzili i po prostu zaczynali z nami rozmawiać, mówić nam, że fajnie, że przyjechaliśmy, i wypytywać o zwyczaje harcerskie w Polsce – to było naprawdę świetne. Po festiwalu siedzieliśmy do 5 rano, śpiewając piosenki i rozmawiając z niemieckimi skautami – i to jest to, co lubimy zdecydowanie najbardziej – no może zaraz po jedzeniu :P i grze w beczkę!

A tak krótko podsumowując, to bawiliśmy się świetnie, zobaczyliśmy, że niemiecki i polski skauting mimo tego, że wywodzą się z zupełnie innych źródeł i ideologii (w Niemczech pacyfistyczny, a w Polsce służący przygotowaniu do wojska) to i tak są bardzo do siebie podobne – może to przez to, że młodzi ludzie (a przecież tacy są skauci) wszędzie są tacy sami i to samo ich bawi czy wzrusza. I mimo różnic czy to kulturowych, czy językowych, czy historycznych – jesteśmy tacy sami – młodzi, kochający przygody…

Hier noch die Seite der polnischen Pfadfindergruppe:

Weitere Bilder, Berichte, Bardengesänge vom diesjährigen Beräunerfest gibt es hier.

(Bildquelle: Burg Ludwigstein)
Keine Kommentare - Kommentar schreiben

Willkommen , heute ist Freitag, 22. November 2024